Archives for 2015

Wyrwane z kontekstu – Searching for Explanations

Searching for answers online leads to an illusion such that externally accessible information is conflated with knowledge “in the head”. This holds true even when controlling for time, content, and search autonomy during the task . Furthermore, participants who used the Internet to access explanations expected to have increased brain activity, corresponding to higher quality explanations, while answering unrelated questions . This effect is not driven by a misinterpretation of the dependent measure  or general overconfidence and is driven by querying Internet search engines. (…)

 After using Google to retrieve answers to questions, people seem to believe they came up with these answers on their own; they show an increase in “cognitive self-esteem,” a measure of confidence in one’s own ability to think about and remember information, and predict higher performance on a subsequent trivia quiz to be taken without access to the Internet. These fact-based effects are depen- dent on the reliability and the familiarity of the search engine, suggesting the processes by which the Internet affects cognition function differently across types of knowledge.

Źródło: Fisher, M., Goddu, M. K., & Keil, F. C. (2015, March 30). Searching for Explanations: How the Internet Inflates Estimates of Internal Knowledge. Journal of Experimental Psychology: General

Wyrwane z kontekstu – Brokat

Parę lat temu zwiedzałem nowoczesną drukarnię.
– Zamówiliśmy badania – powiedziała pani dyrektor – z których wynika, że zasadniczo książki czytają już tylko dziewczynki między dziewiątym a trzynastym rokiem życia.
– I co państwo zrobią? – spytałem.
– Właśnie kupujemy maszynę do brokatu.

Źródło: Jak przestałem kochać design, Marcin Wicha, Karakter 2015 (ebook)

Wyrwane z kontekstu – The UX of the Carwash

People often mistake what UX is all about. It’s not efficiency.  It’s not intuitiveness or usable.  It’s about love.  Its about fun. It’s about remembering things as wonderful delight and not just task completion. It’s about human psychology and the experiences we keep with us.

Źródło: The UX of the Carwash, Glen Lipka, Commadot

Grafika – The future of mobile (Search & płatności)

jpg

jpg-1

Źródło: The future of mobile, Tony Danova, Business Insider Intelligence

Powody Feature creep – kilka przemyśleń

tumblr_lldcbmA4nV1qewpp2o1_1280

Kilka dni temu, Adrian Dampc napisał przydatny, choć krótki tekst o chorobie nadmiernej liczby funkcjonalności w produktach, którą na własny użytek nazywam ficzerozą. Produkty dotknięte tę dolegliwością stanowią niezwykle wdzięczny temat do rozmów przy okazji różnych spotkań branżowych (mój ulubiony przykład to stworzenie w jednym z CMSów modułu do obróbki plików graficznych o poziomie możliwości Adobe Photoshop, serio!), ale są też poważnym problemem, ponieważ koszt ich wytworzenia i utrzymania zwyczajowo jest bardzo wysoki w całościowym cyklu życia produktu.

Trudno więc się nie podpisać pod niemal całym wpisem, natomiast moje dotychczasowe doświadczenia, co do źródeł takiego zjawiska są nieco szersze, niż te opisane przez Adriana. Zacząłem pisać więc na UXWatch komentarz, ale po 200 słowach doszedłem do wniosku, że to tekst, który znakomicie się nadaje tutaj:

Adrian diagnozuje trzy główne powody powstawania nowych, niepotrzebnych funkcjonalności.

  • konkurencja
  • dosłowna interpretacja oczekiwań użytkowników
  • nowa wersja produktu.

O ile diagnoza związana z konkurencją jest faktycznie trafiona  o tyle co do reszty punktów mam wątpliwości. W świecie rozbudowanych systemów informatycznych (kilkaset tysięcy linii kodu+) nowe wersje produktów posiadają dodatkowe funkcjonalności nie (tylko) dlatego, żeby lepiej się sprzedać, ale często z powodu ograniczeń technologicznych, czasowych czy kosztowych. Niektóre systemy posiadają na tyle duży dług technologiczny ,że bardziej opłaca się napisać rozwiązanie (nawet z nowymi możliwości) od podstaw niż przerabiać stare.

Według mnie, można zdiagnozować co najmniej kilka innych, istotnych powodów powstawania ficzerozy:

  1. projektowanie i zarządzanie produktami przez komitety sterujące
    Design jest wartością uniwersalną, wszechobecną w naszym życiu, serwisy internetowe przegląda każdy, Facebook jest obecny na prawie każdym urządzeniu mobilnym. Rodzi to iluzję, że każdy kto korzysta z Internetu i ma smartfona ma też doświadczenie, wiedzę i umiejętność zarządzania projektami cyfrowymi.  W dużych organizacjach, realną władzę posiadają managerowie średniego i wyższego szczebla i zwykle to oni, w oparciu o politykę firmową, uzgodnienia i kompromisy na spotkaniach, podejmują decyzje o produktach. Zjawisko takie nosi nazwę design by committee i jest szczególnie obecne w organizacjach wykorzystujących tradycyjne podejścia do procesów i projektów (PRINCE2, ITIL, etc).
  2. Brak właściciela biznesowego produktu
    Wbrew pozorom, nie każdy produkt cyfrowy ma właściciela. Część firmy nie widzą takiej potrzeby, co powoduje, że za zarządzanie aplikacjami, produktami czy  usługami odpowiadają działy IT lub marketingu. W takim modelu nowe funkcjonalności zgłaszane mailem czy przez ticket, lądują często bezpośrednio u programistów, bez żadnych racjonalizacji. Zresztą sam właściciel produktu, o ile nie ma odpowiednich instrumentów, aby rozwijać swój produkt (czyt. budżet, budżet i jeszcze raz budżet) i odpowiedniego miejsca w organizacji – bywa kwiatkiem do kożucha.
  3. Model biznesowy organizacji tworzącej produkt
    Nie wszystkie organizacje posiadają w swojej strukturze działy zajmujące się tworzeniem oprogramowania. Niektóre wynajmują do tego firmy zewnętrzne, w którym żywotnym interesie jest rozwijanie produktu swojego klienta, tak długo jak to tylko możliwe. Innym, też popularnym przypadkiem są firmy specjalizujące się w tworzeniu specjalizowanych produktów (np. platform VOD, serwisów ogłoszeniowych, usługi wyszukiwarki), posiadające własny zespół programistów i projektantów. W takich firmach kolejne wdrożenia i kolejne funkcjonalności bardzo, bardzo często są rozwijane na potrzeby pojedynczych klientów. Rezultat – dość oczywisty ;)
  4. Brak strategii rozwoju produktu sięgający dalej niż kwartał
    Może to kwestia firm, na jakie trafiałem i konsultowałem w swojej zawodowej karierze, ale brak strategii i wizji rozwoju posiadanych przez firmę produktów jest standardem. A nawet jeśli jakimś cudem strategia istnieje, to nie jest realizowana.
  5. Brak dokumentacji
    Popularne ostatnimi laty metodyki zwinne doprowadziły (słusznie) do zmniejszenia biurokracji w projektach informatycznych. Dobre praktyki ograniczenia dokumentacji często jednak interpretowane są jako brak jakiejkolwiek dokumentacji (bo żółtych karteczek za dokumentację uznać nie potrafię). Efekty tego są wesołe – zdarzało mi się widzieć takie same lub prawie takie funkcjonalności tworzone po raz kolejny, tylko dlatego, że ani programiści, ani projektant nie posiadali dokumentacji produktu/projektu, w której istniałaby chociaż lista funkcjonalności
  6. Trudność i koszty usuwania istniejących funkcjonalności
    Wraz z upływem czasu, złożoność rozwijanych cyfrowych produktów pod kątem technologicznym zwiększa się. Powoduje to, że zależności, które powstają pomiędzy poszczególnymi modułami, funkcjonalnościami i bibliotekami stają się coraz zawiłe i rozsupłanie ich jest trudne i “zjada” drogocenne zasoby: czas i pieniądze. Według różnych źródeł aplikacja/produkt cyfrowy/system żyje średnio około 5 lat. Implikuje to, że pozostawienie ficzera jest “prawie” darmowe (powstaje dług technologiczny, w efekcie którego system jest coraz trudniejszy w utrzymaniu i rozwoju) a zasoby, które należałoby użyć do jego usunięcia – można wykorzystać do rozwoju kolejnego. Rozwijany produkt, usługa, system i tak najprawdopodobniej zanim zbankrutuje technologicznie – przestanie być używana. Proste i logiczne. Niestety.

Nie są to oczywiscie jedyne i wyłączone powody powstawania feature creep. Wydaje mi się jednak, że powyższa lista podsumowuje najbardziej typowe powody tej bolączki.
Aha. Celowo nie odnoszę się do środowiska startupowego, bo mam relatywnie mało doświadczeń tamże, a z kolei ciągłe pivotowanie i wypróbowywanie kolejnych modeli biznesowych jest niejako wpisane w model start-up.

Wydarzenie – III Polska Konferencja Eyetrackingowa

eye logo

Tylko do najbliższego piątku 20 lutego 2015 r. można zarejestrować się na tegoroczną Polską Konferencję Eyetrackingową. Już trzecia edycja tej konferencji odbywa się w dniach 5-6 marca 2015 r. w murach Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie przy ulicy Chodakowskiej 19/31.

Wydarzenie wygląda bardzo interesująco i co ważniejsze – skierowane jest raczej do badaczy niż do “biznesu”.  Program konferencji obejmuje warsztaty w niewielkich 10 osobowych grupach, sesje posterowe i wykłady, które poruszają również jakże bliski naszemu sercu temat user experience ;)

Koszt konferencji to 200 PLN brutto i obejmuje wszystkie koszty poza noclegiem.

Podsumowując – bardzo ciekawa incjatywa, rewelacyjna cena, ciekawy program.

Strona konferencji: http://www.konferencjaet.neurodevice.pl

Wyrwane z kontekstu – The Future of Large UX Design Firms

“In modern product development, speed to market is constantly increasing” answers Yury. “Competition is fierce. It seems that every market niche is packed with competitors, and product teams must push the tempo of their work to keep up. This necessity makes old assembly-line ways of working obsolete. The problem is that, traditionally, this has been the way most design agencies typically work with their clients.
(…)

Even worse, an agency’s and a product company’s teams work differently and, often, at different locations,” continues Yuri. “Sure, there are lots of meetings, workshops, and discussions happening. But the agency lacks the internal dynamics of a product company, including endless mini-brainstorms, project discussions, and accidental chat during lunch or beer busts. This makes the product company’s idea exchange supersonic fast and builds strong trust and team spirit. A lot of meetings are spontaneous, so it’s impossible to have the agency team participate in every one. The result is that they gradually lose context.

Źródło: The Future of Large UX Design Firms, UXmatters.

Wyrwane z kontekstu – Lets reconsider our “users”

It’s time for our industry and discipline to reconsider the word “user.” We speak about “user-centric design”, “user benefit”, “user experience”, “active users”, and even “usernames.” While the intent is to consider people first, the result is a massive abstraction away from real problems people feel on a daily basis. An abstraction away from simply building something you would love to see in the world, and the hope that others desire the same.

(…)

The entire technology industry uses the word “user” to describe its customers. While it might be convenient, “users” is a rather passive and abstract word. No one wants to be thought of as a “user” (or “consumer” for that matter). I certainly don’t. And I wouldn’t consider my mom a “user” either, she’s my mom. The word “user” abstracts the actual individual. This may seem like a small and insignificant detail that doesn’t matter, but the vernacular and words we use here at Square set a very strong and subtle tone for everything we do. So let’s now part ways with our industry and rethink this.

Źródło: Lets reconsider our “users”, Jack Dorsey, CEO Square

Wyrwane z kontekstu – Kusząca pornografia

Zawiłości numerów modeli, pochodzenia i rodowodu podtrzymują istnienie kuszącej pornografii, która fetyszyzuje okulary słoneczne i wieczne pióra, buty i rowery, i niemal wszystko, co można sprzedawać, zbierać, klasyfikować, organizować, a reszcie objąć w posiadanie i mieć.

Źródło:  s.7, Język rzeczy. W jaki sposób przedmioty nas uwodzą?, Deyan Sudjic